czwartek, 1 stycznia 2015

śpiewka

Tylko powtarzałem swoją starą śpiewkę, że na żadnym etapie pobierania nauk nie ma odrębnego przedmiotu “myślenie”. Jeśli więc dwóch uczonych tej samej historii rozmawia jak ślepy z głuchym, to co mówić o jakości rozmowy dwóch, z których jeden uczył się myślenia od kolegów z podwórka, a drugi miał szczęście trafić na refleksyjnego nauczyciela, w dodatku miłośnika Sokratesa. Ludzkość to 7 miliardów 200 milionów poziomów myślenia. Stąd rzadko idzie się dogadać. Religianci wchodzą na ten blog, nie wiedząc, co czynią. Niech im w przyszłości, w imię Ojca i Syna, i bat’ki Stalina, ziemia nie za ciężką będzie. “– Dokonując z bożej woli cudu poczęcia nowego życia, mój tatuś był urżnięty jak świnia. Mamusia, człowiek w tamtej okolicy zupełnie nietutejszy, z nieznanych powodów chrapała pod naszą stajnią, kiedy się tatuś o nią potknął, jak szedł zdychać na siano. Okoliczności poprzedzające ten wypadek były takie: – dziadek wlał do gardła pół kufla bez łykania –  tego dnia mój tatuś  ze swoim bratem   przejmowali rządy w rodzinnej firmie sposobem bicia swojego tatusia w różne części steranego pracą i przyjemnościami ciała. To było w dzień zrękowin nieznanej z bliska ni z daleka ciotki  .
– To wiem.
– Z całym szacunkiem dla nauki – gówno ty wiesz, ojczulku.
Pokazałem bufetowej dwa palce.
– Ma się rozumieć, z całym szacunkiem dla nauki – powtórzył dziadek   i mówił dalej:
– Dziadek Mendel wstydził się wyjść do gości, bo był trochę poharatany. Na tę przykrą okoliczność mój tatuś, jako uważający syn, sprowadził mistrza japońskiej sztuki uzdrawiania od ręki. Ta sztuka się nazywa „reiki”. To obce słowo oznacza uniwersalną energię życia. Stało się to, co się musiało stać – dziadek przybył na uroczystość trochę tylko trzymając się swojej żony . Mój tatuś, widząc swojego tatusia niemożliwie bladego w miejscach, które były sine, idącego jednak własnoręcznie, rzucił mistrzowi papierek. Mistrz chwycił papierek w locie, co jest bardzo trudne, jak się chwyta papierek. Mój tatuś powiedział:
– Patrzcie, państwo – głupi papierek, a jaka uniwersalna energia życia. A po cichu do mistrza:
– Ty stary oszuście, tatuś miał być jak nowy, a ja widzę, że on jest tylko przypudrowany.
Wtedy mistrz powiedział te gorzkie słowa. Słyszeli wszyscy, którzy przyszli tego dnia pogrzać się przy cudzym szczęściu i wypić kropelkę darmowej wódki.
– Ja słyszałem o panu same dobre rzeczy. Pan jest mądry człowiek, pan nie powie na czarne: białe, na białe: czarne. Pan wie, że dobry Bóg dał człowiekowi ręce, żeby robić z jabłka marmoladę. Ale jabłko z marmolady potrafi zrobić tylko Bóg. Nowy tatuś to jest rzecz poniekąd niemożliwa, on by się musiał drugi raz narodzić.
Benia, chociaż czysty bandzior, był człowiekiem przyzwoitym, dlatego po tym przemówieniu schlał się jak nieboskie stworzenie”.