środa, 22 marca 2017

obrzeża

zdarzylo nam sie tam kiedys pare dni pomieszkac w takiej starej willi. calkiem przy lesie. na skruty mozna bylo dojsc do morza majac po prawej stronie maly strumyczek. czasami troche cykalismy jak na sciezke przed nami wbiegaly wilkie owlosione dziki z gromadka malych warchlaczkow . miejsce faktycznie rewelacja Tyle od ciebie zalezy ile jest twoją własnością. U siebie na podwórku i w domu masz jak chcesz, co chcesz i kiedy chcesz. Może i sąsiedzi się interesują, ale jak są fajni to można z nimi współpracować, a jak niefajni, nie wpuszczasz za bramę i problem z głowy. Można się w dużym zakresie uniezależnić od cywilizacji i różnych haraczy, jak czynsz i tp. Chcesz ogrzewania na drewno - masz, chcesz na gaz - masz. Koszty dużo niższe, ale przede wszystkim zaletą jest to, że się nad nimi panuje, można zmniejszyć ogrzewanie, zrobić trochę zapasów na zimę (choc nie trzeba, bo jak jesteś sklepowy, to w sklepie przecież wszystko znajdziesz) W efekcie można dużo bardziej panować nad kosztami zycia, w mieście przychodzi haracz, który zapłacić chcesz czy nie chcesz musisz. Latem w mieście zupełnie nia ma co robić. Jak sie wybrałam z synkiem na basen, to po jedzeniu z restauracji chorował przez tydzień. No i za każde wyjście gdziekolwiek musisz płacić, płatny parking, płatny obiad, płatna plaża, płatny pokój itp. Na wsi masz słońce, pogodę i nie pogodę, staw, las i wszystko bezpośrednio dostępne, bez konieczności pokonywania 10 kilometrów w korku. Nie chodzisz po "obsra..ych" do granic możliwości trawnikach i chodnikach. Jak chcesz mieć czysto u siebie to masz czysto. Jak chcesz puszczać zwierzęta, to masz je puszczone, ale nie wchodzisz bez przerwy w kupy zostawione przez czyjeś psy. Jak idziesz do lasu (a nie osiedlowego lasku) to znajdujesz tam grzyby a nie zużyte prezerwatywy (sory za konkrety). Ale tak widzę miasto. Zero hałasu, chyba że sam go wyprodukujesz. Dzieci zdrowiej się chowają, bo nie są przegrzewane i więcej czasu spędzają na powietrzu. Można mieć pod ręką trusawki, maliny, koper, jabłka (bez konieczności chodzenia do sklepu i bez smrodu środków konserwujących) My budujemy dom na obrzeżach miasta. Minusem jest działka - malutka. Ale poza tym widzę same plusy. Blisko do centrum miasta (nawet przejazd taksówką nas nie zrujnuje), wszelakiego rodzaju usługi i rozrywki kulturalne mamy praktycznie na miejscu, tereny spacerowe tuż obok - dla nas idealnie. Jak zasypie śniegiem, to jest to śnieg a nie solna breja, która kasuje w ciągu sezonu każde buty. Jak się dogadasz w szkole, w Kościele z proboszczem, w sklepie z właścicielami, w gminie, to po roku masz wrażenie, że zawsze tu żyłeś. Najlepiej wszędzie tam dać coś z siebie, zaangażować się, coś zrobić lub ofiarować. W mieście jesteś wszędzie - w kościele, w szkole, w sklepie i administracji nic nie znaczącym pozbawionym tożsamości elementem tłumu. Wszelkie dobra cywilizacyjne w dobie internetu przestały być przywiązane do miejsca. Można prowadzić z Pcimia Dolnego debaty z koleżanką mieszkającą pod Bolonią. I mieszkając w centrum Warszawy zajmować się wyłącznie oglądaniem głupich seriali. A tak praktycznie: poważnym minusem jest czas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz